Skip to main content

Jak to jest z tym Death Stranding? Gra roku? Generacji? Symulator kuriera? Najambitniejsza opowieść w historii? Niezrozumiała papka? Jedno jest pewne - to na pewno najbardziej pokręcona produkcja przy pierwszym kontakcie 😉

Wpis będzie totalnie bez spoilerów.

Gdy pierwszy raz widziałem trailer Death Stranding – miałem na twarzy jedno wielkie WTF. Gdy widziałem drugi trailer – na twarzy ponownie rysowało wielkie WTF. Pierwsze półtorej godziny z grą – a jakże – na mordzie jedno wielkie WTF. Ale było pięknie. Gra mnie zbombardowała tak niesamowitą i tajemniczą akcją w przepięknej reżyserii, że zbierałem szczękę z podłogi. Kilka razy.

Było pięknie.

No ale musiał nadejść przecież też gameplay i weryfikacja tych wszystkich komentarzy o nudnej mechanice chodzenia. To było jak strzał w pysk. Lecz nie dlatego, że mi się nie podobało (mam Was ;)). Dostajemy na starcie tyle informacji i tak skomplikowany interfejs z mnóstwem zależności, że naprawdę jest ciężko się w tym połapać. I najpewniej mało kto się zaczyna łapać w tym przy pierwszej czy drugiej dostawie. Mi to zajęło ze 3 godziny grania, podczas których zrobiłem kilka dostaw. Na szczęście moja rozgrywka nie była przez to utrudniona – tyle ile skumałem wystarczyło, żebym dostarczył bez frustracji wszystkie paczki.

Fabuła

Wiele aspektów Death Stranding mnie urzekło. Jedną z takich rzeczy było to, że gra pomimo tego całego pokręcenia, tajemnic, tego całego bałaganu, który widzimy – wszystko nam wyjaśnia. I nie chodzi o to, że na starcie dostaniemy tajemnice, które rozwiążą się po 40 godzinach grania przy finale. Nie, gra regularnie wyjaśnia podrzucone wcześniej wątki oraz wprowadza kolejne, nie mniej tajemnicze i ciekawe. Choć lekko się uśmiechnąłem kilka razy jak słyszałem już kolejny raz „nie powiedziałem / nie powiedziałam Ci wszystkiego…” / „jest jeszcze coś o czym musisz wiedzieć…” 😉

Logiczność

Co jest cudowne to to, że przy tym wszystkim gry wyjaśnia nam wszystkie elementy świata i opowieści w sposób logiczny. Serio, wszystko jest tutaj racjonalnie wytłumaczone, najczęściej nawiązując do technologii, która jest tam bardziej rozwinięta od naszej. Historia dzieje się w prawdziwym świecie, na Ziemi, tylko po apokalipsie jaką wywołało tytułowe wdarcie śmierci. Oczywiście sama apokalipsa i to co się dzieje musiało zostać wytłumaczone zahaczając lekko o wątki nadnaturalne, ale wszystkie jej elementy są logicznie wytłumaczone. To jest świetne, naprawdę rzadko się spotyka grę, której świat byłby tak precyzyjnie zaprojektowany, że każdy dialog, każde zachowanie naszego bohatera, czy innej postaci miałoby sens swój powód.

Nagrody

Przez godziny grania zachwycałem się doskonałą reżyserią. Doskonałym udźwiękowieniem. Doskonałą grą aktorską (pokłony Mads Mikkelsen 🙏). Za te wszystkie 3 elementy Death Stranding zgarnęło nagrody na gali The Gamę Awards w 2019 roku. Tereny, które przemierzamy są pięknie zaprojektowane i gra robi Jeszce większe wrażenie w 4K z HDR.

Gameplay

A co powiem o gameplayu? O dziwo, jest on naprawdę sensownie i bardzo precyzyjnie zaprojektowany. Może nie jest pełen akcji, ale autorzy stale podrzucają nam nowe gadżety i wręcz wymuszają ich stosowanie ze względu na teren w jaki idziemy – oczywiście każdy z tych gadżetów ma na celu ułatwienie nam przeprawy, lecz przy tym wszystkim zajmuje też miejsce w ekwipunku, które musimy dzielić z ładunkiem, jaki mamy dostarczyć, toteż stale stoimy przed dylematami co ze sobą zabrać i staramy się przewidzieć, co i w jakiej ilości może nam być potrzebne. Gra jest również bardzo spójna w historii o łączeniu niedobitków apokalipsy we wspólną sieć, której celem jest odbudowanie kraju, z łączeniem graczy w ich rozgrywkach i pomaganie sobie nawzajem poprzez przenoszenie do naszego świata budowli i innych obiektów zbudowanych przez innych graczy (mostów, drabin, dróg, stacji ładowania pojazdów itp.) pomagającym nam przedostać się przez terenowe trudności niezużywając własnych zapasów. Oczywiście z obiektami zbudowanymi przez nas serwery gry robią to samo, a my dostajemy specjalne lajki, kiedy inny gracze ich używają. Wszystko to pozwala utrzymać zainteresowanie graczy przez kilkadziesiąt godzin grania (choćby tych potrzebnych do skończenia fabuły) – w zasadzie nawet nie ma tutaj za bardzo backtrackingu, niemal zawsze idziemy w nowy teren.

Platyna

A jak się ma sprawa z platynowaniem? Tutaj jest akurat sporo backtrackingu, który twórcy nam bardzo urozmaicili – otóż wtedy zaczyna się prawdziwa zabawa polegająca na optymalizacji tras. Do zrobienia platyny będziemy musieli połączyć wszystkie kilkadziesiąt placówek na 5 gwiazdek więzi dostarczając im kolejne ładunki, a więc poczujemy się z pewnością jak prawdziwy kurier przywożąc im w sumie kilkaset dostaw. Bardzo opłaci nam się budowanie dróg miedzy placówkami, a także stawianie mostów, czy sieci tyrolek, bo wtedy każdą kolejną dostawę będziemy mogli dostarczyć jeszcze szybciej. Radzę zabrać się za to jak najwcześniej i robić co jakiś czas przerwy od głównych dostaw (czyli wątku głównego), by porozwozić trochę paczek do podłączonych już placówek i nabijać z nimi poziom więzi. Do tego dochodzi jeszcze trofeum, gdzie musimy dostać najwyższą możliwą ocenę za dostawę 20 razy w każdej z kategorii (czasowej, ilościowej itd.), których jest 4, czyli w sumie musimy wykonać minimum 80 zleceń premium. Co ważne ocena ta jest tylko możliwa grając na najwyższym poziomie trudności, więc robiąc dostawy standardowe – zmieniajcie sobie poziom trudności – nie ma on wpływu na inne trofea, a w gameplayu, cóż… jedyną różnicą są starca z bossami, którzy mają więcej HP. Tylko tyle.

Co ciekawe platyna pozwala nam dostrzec aspekty niedostrzegalne podczas lecenia na pałę wyłącznie z wątkiem głównym – rozwijając placówki, zmienia się teren wokół nich, z prowizorycznych ścieżek znikają kamienie utrudniające przejazd i bieganie, pojawia się więcej obiektów zbudowanych przez innych graczy, dostajemy nowe gadżety oraz ulepszone wersje gadżetów, które już mamy. Mamy też duża satysfakcję z efektywnego zoptymalizowania połączeń miedzy placówkami, kiedy nagle możemy dostarczyć ładunek do innej placówki w niecałą minutę jadąc wyłącznie tyrolkami. Daje to poczucie, że teren ten staje się naprawdę coraz bardziej przystępny dla ludzi, którzy przecież od lat siedzą zabarykadowani w bunkrach.

Podsumowanie

I tak się prezentuje Death Stranding. Gra bardzo spójna w opowiadanej historii i gameplayu na rzadko (o ile w ogóle) spotykaną wcześniej skalę. To coś jak nowy gatunek będący poza wszelkimi schematami, które towarzyszą nam w każdej wysokobudżetowej produkcji. Robi sobie wszystko po swojemu i tym się bardzo różni od innych, wielkich tytułów, które w większej bądź mniejszej mierze zszywa się ze sprawdzonych schematów na rozgrywkę. Cieszę się, że mogłem zagrać w (dla mnie w ogóle pierwszą kiedykolwiek) produkcję Kojimy. Było to na pewno nowym i ciekawym doświadczeniem. Nie powiem, że była to gra generacji, czy gra roku. Bardziej tytuł wyśmienity w poszczególnych elementach i opowiadający wyjątkową historię, którą zapamiętam do końca życia.

Jeśli spodobał Wam się mój styl pisania i chcielibyście posłuchać jeszcze więcej o Death Stranding – o tym czym gra mnie zachwyciła i jakie jeszcze mam wskazówki odnośnie platynowania, to za zgodą administrator Aleksandry wrzucam w pierwszym komentarzu link do swojego filmu na YouTube. Cały materiał jest również bez spoilerów 🙂 Dodam jeszcze, że tekst, który tutaj napisałem jest osobnym bytem niż to co nagrałem na YT, także bez obaw – nie jest to to samo w formie do posłuchania 😉 No i oczywiście 1/3 filmu dotyczy wbijania platyny, a więc tego co nas tu wszystkich łączy 😉

Dzięki za uwagę!

Igor Góralski

Założyciel marki "gry są sztuką". Twórca bloga, prowadzi kanał YouTube, profil Instagram, TikTok oraz Threads. Nałogowy zbieracz platyn. Wierny marce PlayStation.

Zostaw komentarz